Gdy amoniakalna instalacja chłodnicza wymaga remontu

Jakub J. Pietrzak
Przegląd Mleczarski 4/2008

W wielu zakładach instalacje chłodnicze zostały prawidłowo zaprojektowane i wykonane. Jedynie z upływem czasu straciły swoją sprawność poprzez rozszczelnienie wężownic w oziębiaczach wody lodowej, zużycie sprężarek, zaolejenie instalacji czy też zakamienienie skraplaczy. Jest to najlepszy moment do przeprowadzenia modernizacji, opartej na remoncie całego układu. Przy zmiennym zapotrzebowaniu dobowym najkorzystniej jest pozostawić sprawdzone zbiorniki akumulacyjne. Z pewnością interesujące wydają się być nowoczesne chillery, jednak nie pozwalają one osiągnąć oczekiwanego efektu. Po pierwsze nie mają one najczęściej możliwości tworzenia zapasu wody lodowej (działają na zasadzie przepływowego oziębiacza wody z ewentualnym zbiornikiem o pojemności pozwalającym na kilka sekund pracy pomp wody), po drugie sprężarki w tym układzie pracują ze zmienną wydajnością. W przypadku urządzeń chłodniczych oznacza to znaczny spadek efektywności. Mało tego, podstawowa zaleta amoniaku, jaką jest wysoka wartość entalpii, staje się wadą. Nie pozwala bowiem w sposób płynny regulować wydajności chłodniczej. Skokowe włączenie kolejnego stopnia wydajności sprężarki oznacza często zamarznięcie wody w wymienniku płytowym.

Opisywane wyżej uszkodzenia wężownic w zbiornikach akumulacyjnych oznaczają znaczne zmniejszenie możliwości akumulacji chłodu w lodzie. Namrażanie lodu podczas nocnej taryfy, pozwala znacznie ograniczyć koszt odebrania każdej kcal ciepła.

Kolejnym wrażliwym elementem są skraplacze. Temperatury panujące podczas procesu skraplania przyczyniają się do osadzania się kamienia kotłowego na wężownicach skraplaczy natryskowo-wyparnych. Ten z kolei zmniejszając wydajność procesu skraplania, powoduje podniesienie się ciśnienia tłoczenia. Strata jest niestety wymierna i policzalna. Wysokie ciśnienie oznacza, bowiem wyższy pobór mocy sprężarek, zmniejszenie ich wydajności oraz szybsze zużycie się pewnych elementów. Czy mały lub średni zakład mleczarski może sobie pozwolić na takie straty? Zdecydowanie nie.

Korozja rurociągów oznacza przede wszystkim wzrost ryzyka uszkodzenia. Trzeba jednak przyznać, iż w polskiej praktyce większość osób odpowiedzialnych za instalacje chłodnicze zdaje sobie w pełni sprawę z tego ryzyka. Nie dopuszcza się więc do znacznych ubytków stali. Nieznaczne, wyczuwalne nieszczelności są na bieżąco usuwane.

Fot 2. Równomiernie ścieniona przez korozję ścianka rury(arch.)

Strona 3 z 5