Włoszczowa (OSM): Zwiększyliśmy produkcję serów twardych i twarogów
Rozmowa z Ryszardem Piziorem,
Prezesem Zarządu mleczarni Włoszczowa (OSM)
Janusz Górski: Panie Prezesie, bliskość tamtego katastrofalnego dla branży mleczarskiej pierwszego kwartału 2023 r. niesie pytania o zagrożenie podobnymi wydarzeniami w tym roku. Czy widzi Pan takie ryzyko czy jest ono już tylko wspomnieniem?
Ryszard Pizior: Na ówczesną sytuację należy patrzeć z perspektywy dłuższego okresu. W 2022 r. przeżywaliśmy wielki boom cenowy, ale pamiętajmy, z czego on wynikał. Rozpoczęła się wojna w Ukrainie, pojawił się kryzys energetyczny. A branża spożywcza jest mocno narażona na to, co się dzieje na świecie. Problemy szybko odbijają się na cenach żywności i energii na giełdach.
Warto podkreślić, że w latach 2021–2022 mieliśmy okres coraz lepszej koniunktury. A wiadomo, że po każdej górce przychodzi spadek. Początek 2023 r. przyniósł drastyczne spadki i nikt się nie spodziewał, że korekta będzie aż tak głęboka. Według danych GUS całe mleczarstwo odnotowało w pierwszym półroczu stratę ponad 100 mln zł. Każdy zadaje sobie pytanie, dlaczego tak się stało. Z jednej strony nastąpił potężny spadek cen żywności, co przełożyło się na ceny skupu mleka, z drugiej strony zaś firmy poniosły ogromne koszty energii. Ceny sprzedaży spadły, a koszty działalności pozostały na wysokości tych z 2022 r. Zwróćmy uwagę, że pod koniec tamtego roku wiele firm podpisywało umowy na czynniki energetyczne. Był to bardzo trudny moment i wiele zależało od szczęścia. Jeżeli ktoś się pospieszył i podpisał umowę, to stracił.
Wracając do sytuacji w 2024 r., to nie przewiduję katastrofy. Oczywiście, patrząc na sytuację geopolityczną na świecie, trudno o optymizm. Wojna w Ukrainie trwa już 2 lata. I choć przyzwyczailiśmy się do niej, a niektórzy nawet o niej zapomnieli, to ona cały czas jest i może dać się nam we znaki. Dodatkowo wybuchł konflikt na Bliskim Wschodzie, a konflikt wokół Tajwanu wciąż się tli. Sytuacja na świecie jest trudna, skomplikowana i nie możemy wykluczyć pogorszenia. Niewielka iskra może doprowadzić do nieprzewidywalnych konsekwencji. A do nowego kryzysu energetycznego niewiele trzeba. Wystarczy, aby rakieta jednej ze stron konfliktu trafiła gazowiec płynący po Morzu Czerwonym, a to już przełoży się na wzrost cen na giełdach.
Jak mleczarnia we Włoszczowie zamknęła miniony rok od strony skupowej i przychodowej?
Spodziewaliśmy się spadku cen mleka, dlatego nastawiliśmy się na maksymalne zwiększenie skupu i produkcji, aby zwiększyć wolumen sprzedaży. I faktycznie nasze możliwości produkcyjne w 2023 r. były wykorzystywane w 100%. To nastawienie, żeby przerobić więcej surowca, wynikało z potrzeby, aby te wysokie koszty stałe rozłożyć na większą produkcję. Stąd nasz skup wzrósł o ponad 10% i osiągnął rekord ostatniego 20-lecia. Była to jednocześnie jedyna szansa na zachowanie wartości sprzedaży na poziomie z poprzedniego roku. Wzrosła produkcja naszych serów żółtych w granicach 17%, twarogów w okolicach 20%, a także napojów fermentowanych.
Czy możemy pokusić się o scharakteryzowanie zmian na rynku serów twardych w 2023 r. od strony podażowej, strukturalnej i preferencji konsumentów? Jakie zjawiska w handlu serami nasiliły się, a jakie osłabły?
Struktura handlu cały czas się zmienia. Coraz większy udział sprzedaży notują sieci dyskontowe, co ma szczególne znaczenie w przypadku serów paczkowanych. Takie dane pojawiają się m.in. w Forum Mleczarskim i z tego, co pamiętam, sieci dyskontowe odpowiadają za 75% sprzedaży takich serów. Supermarkety, hipermarkety i rynek tradycyjny to 25%, czyli bardzo niewiele. Moim zdaniem preferencje konsumentów są dziś często kreowane przez głównych detalistów drogą nowoczesnego marketingu. Dodajmy, że trendy w strukturze sprzedaży serów zostały wzmocnione już w czasie pandemii w wyniku przekonania, że paczkowane znaczy bardziej bezpieczne. To już pozostało i po części wynika z zachowań konsumentów, a po części z dążeń detalistów. Przy wzroście liczby placówek i liczby klientów dyskontów kreuje się sprzedaż wygodnych i oczekiwanych przez konsumentów produktów paczkowanych. Kupcy prawidłowo odczytują potrzeby konsumenckie, a te są realizowane.
Wielu z nas, kiedy myśli o serach z Włoszczowy, oczami wyobraźni widzi ser Włoszczowski typu ementaler, twaróg w wiaderku do pieczenia i twaróg krajanka. Jak wygląda obecnie struktura sprzedaży Państwa produktów i który z serów najlepiej poradził sobie z widocznym w 2023 r. zachwianiem popytu na nabiał?
Jesteśmy kojarzeni przede wszystkim z serem Włoszczowskim typu ementaler i twarogiem na sernik w kilogramowym wiaderku. To nasze sztandarowe, bardzo mocne produkty. Ser Włoszczowski typu szwajcarskiego jest oferowany w bloku i w plastrach. Wolumen sprzedaży bloków utrzymał się rok do roku. Natomiast poziom sprzedaży plastrów był zdecydowanie wyższy niż rok wcześniej. 80% sprzedaży naszych serów typu szwajcarskiego stanowi ser Włoszczowski. Warto dodać, że w strukturze sprzedaży serów żółtych dominują plastry z udziałem znacznie przekraczającym 50%.
Drugą największą grupę produktów z Włoszczowy stanowią twarogi, a liderem sprzedaży jest twaróg na sernik 1 kg, następne miejsce przypada krajance. W tej grupie nie zaszły w ostatnim roku znaczące zmiany poza jedną – wolumen był około 20% większy niż w roku poprzednim.
Miniony rok nie sprzyjał inwestycjom, ale – paradoksalnie – trudne czasy podsuwają pomysły na usprawnienia i modernizacje. Co udało się zrealizować i jakie są plany na przyszłość?
To rzeczywiście ciekawe zagadnienie, bo czas drastycznego spadku cen głównych wyrobów mleczarskich oraz zmniejszenia popytu to trudny moment na realizację inwestycji. Z drugiej strony wiadomo – kryzys kiedyś się kończy, a wtedy dysponujemy większymi możliwościami. My również poczyniliśmy niemało inwestycji, gdyż wydatkowaliśmy ponad 20 mln zł. To były wydatki wyższe niż w roku poprzedzającym. Dodatkowo rosły koszty materiałów do produkcji i koszty pracy. To nie był dobry klimat do inwestycji. Mimo to zwiększyliśmy moce produkcyjne, obniżyliśmy koszty stałe. Wiele działań jest w realizacji, sporo inwestycji jest na etapie planowania. Jest wiele wyzwań związanych z polityką klimatyczną.
Jakie są Pana zdaniem największe wyzwania dla mleczarni w 2024 r.?
Mleczarstwo stoi przed wielkimi wyzwaniami takimi jak transformacja energetyczna i Zielony Ład. W związku z tym ostatnim widzimy wiele protestów rolniczych. Większość tych rozwiązań, których wdrożenie nas czeka, wiąże się z dużymi kosztami. Rozwiązania te mogą redukować koszty, ale mogą je również generować. A w ostatnim czasie głośno o dodatkowych kosztach: o opłacie produktowej, która wzrosła trzykrotnie, i systemie aukcyjnym. Nie wiadomo, czy propozycje przemysłu spożywczego w tej drugiej sprawie zostaną uwzględnione. Poza tym od stycznia wszedł nowy „podatek”, czyli Fundusz Ochrony Rolnictwa (FOR), który wynosi 0,125% ceny litra skupionego mleka. Wszędzie widać tylko wydatki, a przecież te wszystkie koszty trzeba wliczyć w cenę produktu, za co ostatecznie zapłaci konsument. W przypadku FOR już w drugim kwartale będziemy odprowadzać środki za pierwszy kwartał. To jest ogromna kwota, około miliona złotych.
Co z cenami energii?
Na razie koszty energii nie są wyższe od tych z zeszłego roku. Mało tego, już od ponad roku pracuje nasza trigeneracja, czyli źródło energii elektrycznej i chłodu technologicznego. Produkujemy około 7000 MW energii rocznie, a ciepłem odpadowym chłodzimy wodę lodową. Ta inwestycja świetnie się sprawdza, była to też pierwsza w mleczarstwie trigeneracja oparta na gazie LNG. Dzięki tej instalacji zmniejszyliśmy emisję dwutlenku węgla o 7 tys. ton rocznie.
Dotykamy zagadnienia związanego ze zmniejszaniem wpływu na środowisko…
Nie jest to łatwy proces, ale widzę tu wiele możliwości. Trzeba jednak pamiętać, że potrzebujemy prądu przez całą dobę, dlatego panele fotowoltaiczne nie są dla nas właściwym rozwiązaniem z uwagi na skalę zapotrzebowania i koszty pozyskania takiej energii. Dużo lepszym rozwiązaniem byłaby energia wiatrowa, ale tutaj niezbędne są odpowiednie lokalizacje. Dlatego zwracałbym uwagę na zagospodarowanie ścieków i serwatki – to może przynieść duże możliwości i jest dużo bardziej efektywne.
Jak ocenia Pan obecną sytuację rynkową?
Jeszcze kilkanaście lat temu każdy styczeń był bardzo dobry dla handlu serami, ale w ciągu ostatnich 3 lat nastąpiły zmiany, co spowodowane jest różnymi czynnikami. Jestem jednak optymistą w ocenie całego roku, choć względem pierwszego półrocza pozostaję ostrożny. Wiele zależy od tego, jaka będzie produkcja mleka w UE i na świecie. Jeżeli produkcja mleka – tak jak mówią szacunki – jest od października mniejsza, to możemy być optymistami. Jeżeli jednak tego mleka będzie w UE przybywać, to sytuacja będzie się pogarszać. Nie mamy jeszcze danych za cały zeszły rok, ale wiadomo, że jego końcówka była gorsza dla produkcji w Niemczech i we Francji. Czekamy zatem na szczegółowe informacje.
Dziękuję za rozmowę
Janusz Górski