Sery żółte: Z nożem na gardle

Janusz Górski
Forum Mleczarskie 2/2008 (27)

Sery podpuszczkowe to kategoria, której znaczenie w polskim handlu rośnie. Wpływa na to postępujący proces innowacji w zakresie opakowań oraz uatrakcyjniania oferty, skoncentrowanej dotąd na łagodnych serach typu holenderskiego. Działanie firm mleczarskich staje się jednak coraz trudniejsze w związku z ogromnymi stratami jakie przyniosła niespodziewana obniżka cen negocjowanych przez sieci oraz dekoniunktura na świecie.

Rzeź niewiniątek

Jak pokazała handlowa praktyka, luty i marzec przyniosły zauważalną obniżkę cen serów podpuszczkowych w sklepach, co niechybnie wpłynie na obniżenie wartości sprzedaży w raportach za 2008 rok, w porównaniu do 2007 roku. Jak wskazują też pragnący zachować anonimowość przedstawiciele branży mleczarskiej, załamanie się cen na rynkach światowych wpłynęło na zaciśnięcie pętli na szyi wielu firm, które optymistycznie podeszły do zeszłorocznego boomu na artykuły mleczarskie. Nic więc dziwnego, że nawet średniej wielkości firmy z pierwszej 30. rozglądają się za partnerami biznesowymi, którzy mogliby ich przejąć i ochronić przed wiszącym coraz bliżej bankructwem.

Taka sytuacja może przyczynić się do rozprzestrzenienia się niedopuszczalnych praktyk: dodawania oleju do serów. Firmy będą zmuszone to robić, aby sprostać nowym niskim cenom i pokryć wysoką stratę wynikłą z przerabiania mleka kupionego po wysokich cenach (nierzadko podkupionego sprzed nosa sąsiedniej mleczarni). Bankructw i przejęć będzie jednak i tak więcej niż dotąd. Wszystko zależy od tego, czy na antypodach znów będzie susza.

W gospodarce jednak nic nie ginie, a duża obniżka cen może podziałać jako poważny impuls popytowy dla polskich gospodarstw domowych posiadających coraz więcej środków na konsumpcję. Skoro podwyżka cen dopiero pod koniec roku dała się klientom we znaki, to może obniżka zachęci do zwiększonych zakupów? Jeśli tak, to Forum Mleczarskie dostarczy tę informację, jak tylko będzie ona dostępna.

Produkcja tkwi w miejscu

Według danych Sparks Polska produkcja serów podpuszczkowych w Polsce rosła w tempie 8% (w 2005 r.) i 8% (w 2006 r.). W 2006 roku wyniosła 257 tys. ton, ale w 2007 roku już spadła do 255 tys. ton.

Mleczarze zachęceni dobrą światową koniunkturą na szczęście w większości nie ulegli ułudzie „odpuszczenia sobie” krajowego rynku. Ci, którzy to zrobili, słono zresztą za to płacą. Wraz ze spadkiem cen na światowym rynku wszyscy zwrócili uwagę na rynek krajowy, gdzie handel zaczął – jak wiele miesięcy wcześniej – dyktować ceny dużo niższe od oczekiwanych. Jako że zapasy nie mogły pozostać w magazynach przez dłuższy czas, przecena serów dotknęła wiele firm, nawet serowych potentatów.

W związku z tą sytuacją podaż na krajowy rynek wzrosła ze 186 tys. ton w 2006 roku, do 208,6 tys. ton w 2007 roku. Blado wypadło saldo w handlu zagranicznym – spadło do dawno nienotowanego poziomu 41 tys. ton. Wzrosła natomiast podaż serów importowanych, co wskazuje na poszukiwanie przez konsumentów ciekawszych i atrakcyjniejszych propozycji w morzu wszechobecnej goudy i edamu, w czym niestety celują krajowi producenci. W efekcie oferują produkt podobny do produktu konkurencji, a kto w handlu chce mieć kilkanaście goud w swoim sklepie?

Zadyszka

Dostawa na rynek wewnętrzny w 2008 roku 20 tys. ton dodatkowego sera (łącznie 209 tys. ton) przyniosła symptomy osłabienia koniunktury. Kanał detaliczny, gastronomia oraz instytucje nie wchłonęły tak dużej ilości towaru. Wstrzymały się z zakupami, a mleczarze w końcu musieli obniżyć ceny. Dane Nielsen pokazują, że dalsze utrzymywanie wysokich cen byłoby nierealne. Sprzedaż całoroczna (liczona od II 2007r. do I 2008 r.) spadła pod względem wolumenowym o 2,8%, choć wzrost wartościowy nie został skonsumowany przez zniżkę sprzedaży.

Anna Trawczyńska

Junior Product Manager w Arla Foods

W naszej strategii nigdy nie uważaliśmy ceny za główny wyznacznik. Przede wszystkim stawialiśmy na jakość, zdobywając wiernych klientów, którzy cenią nasze produkty za ich wyszukany smak i są w stanie wygospodarować na nie trochę więcej ze swojego portfela.

Na rynku serowym zdecydowanie wyróżniamy się bogactwem asortymentu. Arla Foods oferuje konsumentom nie tylko tradycyjne sery żółte typu Gouda czy Salami. Od wielu lat w swojej ofercie mamy sery z przyprawami np. ser Arla Śmietanowy z Papryką czy Cayenne, Arla Texas lub Arla Salami z przyprawą meksykańską.

Jeżeli chodzi o nasze sposoby wyróżnienia w miejscu sprzedaży, to staramy się oznaczać nasze sery poprzez dodatkowe etykietowanie serów plastrowanych na tackach i umieszczonych w ladach chłodniczych specjalną naklejką z logo i nazwą sera. Jest to doskonały sposób na wyróżnienie, spośród innych marek, marki premium, jaką jest Arla, a dodatkowo skojarzenie marki z produktem, co w przypadku wciąż dużej anonimowości serów w tym segmencie jest dosyć istotne.

Sery w plastrach z roku na rok zwiększają swój udział w rynku, co jest związane z tym, że konsumenci coraz częściej stawiają na wygodę i funkcjonalność opakowań. Sery w plastrach, takie jak Arla Śmietanowe Duo (150 g), Arla Natura Salami (300 g) czy Arla Texas (125 g) oferowane przez Arla Foods, idealnie spełniają te oczekiwania. To samo dotyczy serów w wiórkach, na które, z uwagi na praktyczność ich użycia, wciąż wzrasta zapotrzebowanie, co w istotny sposób przekłada się na powiększenie miejsca na półkach dla tych produktów.

Jakkolwiek na razie ok. 60% sprzedaży stanowią łagodne sery typu Gouda, zdecydowanie widzimy szansę na rozwój segmentu serów o wyraźnym smaku. Polscy konsumenci coraz częściej poszukują takich serów. Aby sprostać rosnącemu zainteresowaniu Arla Foods w tym roku wprowadziła na rynek nowy produkt: Arla Esrom (w bloku o masie 1,6 kg), o intensywnym smaku i zapachu; przeznaczony specjalnie dla smakoszy tego gatunku. W swojej ofercie od wielu lat mamy również doceniany przez konsumentów ser Port Salut, wytwarzany według oryginalnej francuskiej receptury, o wspaniałym, kremowo śmietankowym smaku i naturalnej pomarańczowej skórce.

Strona 1 z 3