
Rynki mleczarskie to naczynia połączone

Janusz Górski: O ile rok temu borykaliśmy się z bardzo niskimi cenami skupu i wysokimi kosztami działania przy słabym popycie międzynarodowym, o tyle obecnie mamy rekordowo silną złotówkę i groźbę wojny handlowej. Jak ta nowa, bardzo dynamiczna sytuacja wpływa na zakłady mleczarskie?
Agnieszka Maliszewska: Aprecjacja złotówki wpływa na funkcjonowanie zakładów mleczarskich, a firmy zrzeszone w Izbie uważają, że należy aktywnie rozmawiać z administracją rządową. Niestety jako organizacja możemy tylko informować Radę Polityki Pieniężnej, jak ta silna złotówka negatywnie oddziałuje na nasz eksport. Oczywiście spadku przychodów z powodu silnej złotówki jeszcze nie widzimy w twardych liczbach.
To się może jednak szybko zmienić, jeśli ta tendencja utrzyma się dłużej. Wtedy spadną przychody spółdzielni. Najkrócej rzecz ujmując: ponad 30% naszej produkcji eksportujemy i dlatego tę silną złotówkę będziemy odczuwać coraz mocniej.
Jakie możemy podjąć działania? Jako branża niewiele możemy zrobić, bo realne możliwości leżą w gestii pana Adama Glapińskiego, prezesa banku centralnego. Niestety nic nie wskazuje na to, aby miała nastąpić jakaś reakcja. Nie otrzymaliśmy dotąd żadnych pozytywnych sygnałów. Jako mleczarze możemy zatem więcej eksportować, ale nie przełoży się to na większy zysk dla branży. W 2024 r. odnotowaliśmy wzrost eksportu o 20% w kategorii mleko i śmietana zagęszczone. Sery i twarogi, które stają się naszymi flagowymi produktami, odnotowały ponad 5-procentowy wzrost. Podobnie było w kategorii jogurtów, które wysyłamy zarówno do sąsiadujących krajów, np. na Ukrainę, jak i na rynek unijny. I choć widzimy wzrosty w eksporcie, to dziś nie widzimy dodatkowych wpływów w portfelu.
W kwestii wojny handlowej nie możemy zapominać, że wszystko to, co się dzieje na rynku unijnym i na rynkach światowych, niesie bezpośrednie skutki dla naszego sektora, gdyż rynki to zestaw naczyń połączonych. Nie ma możliwości się od tego odciąć. Wprawdzie Stany Zjednoczone dzisiaj nie stanowią dla nas głównego rynku zbytu, ale Niemcy już tak. Jeżeli my wysyłamy nasze produkty do krajów Unii Europejskiej takich jak Francja, Niemcy albo Holandia, a one eksportują do USA i mają tam dobre kontrakty, to każda zmiana, każde zachwianie tego rynku będzie wpływało też na nas. Cały czas powtarzam, że Unia Europejska jest naszym głównym odbiorcą. W związku z tym jeżeli rynek europejski się zatka, to pojawią się problemy, gdyż przestaniemy być konkurencyjni i nastąpi częściowa destabilizacja. Patrząc na to, jak dynamicznie ta sytuacja może się rozwijać, niczego nie można wykluczyć.
Czy Komisja Europejska jest przygotowana na tak dynamiczną zmianę? Obserwujemy to, co się dzieje między USA i Kanadą, a czy jesteśmy przygotowani na taką grę ze Stanami Zjednoczonymi właśnie w sferze rolnictwa?
Tak naprawdę każdego dnia w internecie pojawia się jakaś informacja z USA, która może nas zaszokować. Unia Europejska oczywiście zastanawia się nad bieżącą sytuacją i próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie. W lutym Maroš Šefčovič, komisarz ds. handlu i bezpieczeństwa gospodarczego, rozmawiał z administracją amerykańską, ale wrócił bez żadnych, kompletnie żadnych pozytywnych informacji dla europejskich producentów i przetwórców. Czego się obawiamy? Otóż tego, żeby w tym zamieszaniu nie stracić konkurencyjności.
Kwestia bezpieczeństwa to szeroko pojęte bezpieczeństwo żywnościowe, które stało się hasłem przewodnim polskiej prezydencji. Na rządzących spoczywa bardzo duża odpowiedzialność za dobre pokierowanie rozwiązaniami w obszarze bezpieczeństwa żywnościowego i tego, jak my utrzymamy nasze rolnictwo i nasze przetwórstwo. I tutaj wracamy do naszych obaw: rzecz w tym, że w każdej chwili nowa administracja Donalda Trumpa może wymyśleć coś, co obniży naszą konkurencyjność. W efekcie pozostaniemy jako Polska z dużą ilością produktów wytworzonych przy wysokich kosztach. Może się okazać, że będziemy musieli obniżać ceny, w efekcie zaczniemy tracić rolników, a mniejsze zakłady czy spółdzielnie nie wytrzymają presji cenowej – powiedziała Agnieszka Maliszewska, dyrektor biura Polskiej Izby Mleka i pierwsza wiceprzewodnicząca COGECA.
Więcej w Forum Mleczarskie Handel 3/25.
