Czarnków (OSM): Produkty mleczarskie mogą być ograniczane

Rozmowa z Zofią Just,
Wiceprezes Zarządu mleczarni Czarnków (OSM)
Janusz Górski: Pani Prezes, zacznijmy od tego jak wzrosły przychody i koszty Spółdzielni w ostatnim roku. Gdzie i z jakich względów okazały się one najwyższe?
Zofia Just: W ostatnim roku mieliśmy do czynienia ze znaczącymi wzrostach cen skupu mleka, kosztów pracy, zakupu opakowań i wszystkich dodatków do produkcji. Największy wzrost dotyczył cen surowca. Wszystkie wymienione pozycje drożały kilka razy. Zmiana cen surowca sięgała u nas 45%. Dzięki zakontraktowanym wcześniej czynnikom energetycznym, sytuacja nie była tak zła. Sytuacja wygląda jednak bardzo źle, gdy porównamy styczeń 2023 do grudnia 2022 r. Mamy bardzo znaczne wzrosty cen energii i gazu. I choć jesteśmy chronieni jako średnie przedsiębiorstwa to musimy zapłacić 785 zł oraz koszty manipulacyjne (przesyłowe) ok. 1000 zł/ mWh. W ubiegłym roku było to ok. 450 zł. Mamy zatem ponad dwukrotny wzrost cen.
Z kolei cena gazu wzrosła ze 130 zł/MWh do 1034 zł/MWh bez opłat manipulacyjnych. Tymczasem w ubiegłym roku oddaliśmy do użytku instalację kogeneracyjną, aby wytwarzać prąd z gazu. Jako, że cena gazu jest wyższa niż energii, to instalacja stoi. Już w trakcie
2022 roku, kiedy było głośno o tym, że gazu może zabraknąć oraz że jego ceny mogą bardzo wzrosnąć, w zakładzie w Chodzieży przygotowaliśmy się do przejścia z kogeneracji na olej opałowy. W zakładzie w Czarnkowie również dokonaliśmy częściowej zamiany na olej. Gdybyśmy jednak uruchomili drugą wieżę w Chodzieży, która jest na gaz – to produkcja byłaby bardzo droga.
Wiele firm ma problem, gdyż gaz potaniał tylko tym, którzy korzystali z niego na taryfie, a nie na umowach całorocznych. Tymczasem ceny gazu poszybowały w różnym stopniu. Kiedy podpisywaliśmy umowę na kogenerację, relacje cen produktów detalicznych i przemysłowych były zupełnie odmienne. Tymczasem od listopada obserwowaliśmy stopniowe załamanie cen. W grudniu ceny surowca w przerzucie spadły najpierw z 2,80-2,90 zł do 1,90 zł, a w końcu grudnia do 1,35 zł za litr. Wcześniej udawało się uzyskać ceny PMP w kontraktach na poziomie 24-25 zł/kg, tak na początku lutego już tylko 16-17 zł/kg. W przypadku OMP ceny oscylowały blisko 20 zł/kg, a na początku lutego br. mało kto dawał 11 zł/kg.
Sieci handlowe oczekują obniżek cen i dużych promocji od przetwórców. Nie uwzględniają jednak tego, że choć obniżki cen w skupie już się dokonały, to ceny pozostałych surowców tj.: wsady, dodatki, kartony, platynki – nadal utrzymują tendencję wzrostową. Mając produkcję galanteryjną nie ma możliwości, aby ich nie zamówić. Powstała sytuacja nienormalna, w której trudno utrzymać rachunek ekonomiczny. Do tego dochodzi nieprzewidywalna, wysoka inflacja. Wszystko to sprawia, że mamy światowy kryzys w mleczarstwie. Mając tak potężne wzrosty kosztów i spadające przychody, obraz opłacalności produkcji mleczarskiej nie istnieje.
W 2022 roku w stosunku do lat poprzednich płaciliśmy dostawcom średnio kilkadziesiąt procent wyższe ceny za surowiec i rok zakończyliśmy z zyskiem.
Czy widać sygnały zmiany sytuacji?
Giełda GDT w połowie lutego wykazuje wzrost, ale próżno tego szukać w zapytaniach płynących z rynku. W przypadku cen galanterii mleczarskiej obracamy się poniżej cen z listopada czy grudnia. Jednocześnie widzimy załamanie rynku konsumenta. W efekcie konsument nie będzie wybierał produktów pełnowartościowych i nie będą one miały szansy wzrostu.
Sytuacja na rynku zmieniła się diametralnie od szybkich wzrostów cen do ich spadków. Czy nastąpi stagnacja produkcji czy może spadek?

Jeśli rynek nie będzie chłonny, to i produkcja spadnie. Tymczasem na rynku nie widać środków finansowych. Obserwujemy, że w związku z ograniczeniem dochodów gospodarstw domowych następuje zmniejszenie zakupów oraz przechodzenie na zamienniki masła i serów. Dlaczego? Wyjaśnię to na przykładzie naszego twarogu śmietankowego 4% tłuszczu. Aby go wyprodukować potrzebuję 5,3 litra mleka razy 2,60 zł za litr. Sam surowiec kosztuje zatem 13,78 zł. Dalej trzeba przyjąć około 140% tych kosztów. To wychodzi 19-20 zł za kilogram twarogu wychodzącego z mleczarni. Jeśli sieć handlowa przyjmie niewysoką – tylko 40% – marżę, to produkt na półce kosztuje 27 zł/kg, czyli 6,70 zł w przeliczeniu na kostkę. Niedawno ta sama kostka kosztowała 4 zł. Tu widzimy jakie wystąpiły wzrosty, a dotyczą one każdego wyrobu. Ma to też miejsce w sytuacji, gdy zasoby konsumentów nie rosną.
Jak Pani zdaniem zmieni się sytuacja przetwórców w związku z zatrzymaniem się popytu konsumenckiego i szczytem inflacji?
Uważam, że produkty nabiałowe do codziennego spożycia zostaną ograniczone. To zaś spowoduje odchodzenie od pełnowartościowych produktów z mleka na rzecz zamienników. Znów zacznie się wprowadzanie produktów z olejami: twarogów i śmietan. A to już przerabialiśmy.
Jakie zatem produkty mleczarskie będą cieszyć się większym zainteresowaniem w tych okolicznościach? Wyroby w większych i mniej wygodnych opakowaniach?
W tych okolicznościach tak powinno być, choć uczono nas, że opakowania mają być mniejsze i cieszyć oko. Tymczasem nie widzę miejsca na dalszy rozwój w tej dziedzinie. Część konsumentów prawdopodobnie przejdzie na kupowanie twarogów w wiaderkach i na opakowania rodzinne. Być może rozwinie się catering, ale trudno jest powiedzieć na pewno.
Czy Pani zdaniem może nastąpić zauważalne pogorszenie jakości stosowanych w produkcji mleczarskiej półproduktów, komponentów, opakowań w związku ze spadkiem siły nabywczej konsumentów i prób zatrzymania wzrostów cen?
Nie chcemy iść w tym kierunku. To co zostało wypracowane tzn. czysta etykieta, produkty bez zbędnych dodatków – chcemy utrzymać. Nie będziemy natomiast wdrażać drogich opakowań typu sleeve czy kartonów. Chcemy utrzymać posiadany asortyment i rozwijać opłacalność w oparciu o to, co mamy. Nie myślimy o tworzeniu nowych produktów, bo to podraża produkcję, a na to nie możemy sobie pozwolić. Mamy co prawda nowy produkt, który wdrażamy, ale pracowaliśmy nad nim od dwóch lat – to mascarpone. I ten produkt chcemy wprowadzić jeszcze w tym kwartale.
Czy Pani zdaniem widać efekty prowadzonej przez sieci handlowe polityki w zakresie marek własnych? Czy Spółdzielnia w Czarnkowie będzie w tych programach uczestniczyć?
Odpowiem wprost: efekty tej aktywności są widoczne. Ale mimo to chcielibyśmy większość produkcji sprzedawać pod marką producenta. Mamy oczywiście produkty pod markami własnymi Klientów i od tego nie uciekniemy, ale chcemy promować markę Spółdzielni i jej produktów.
Dziękuję za rozmowę
Janusz Górski