ZPPM: Tracimy przewagę nad zagranicznymi konkurentami

Janusz Górski
Forum Mleczarskie Handel 3/2023 (117)

Marcin Hydzik ZPPMRozmowa z Marcinem Hydzikiem,

Prezesem Zarządu Związku Polskich Przetwórców Mleka

ZPPM logo

 


Janusz Górski: Panie Prezesie, mówiło się, że pierwszy kwartał skumuluje największe problemy kosztowe i ich skutki w krajowym mleczarstwie. Czy najgorsze mamy za sobą?

Marcin Hydzik: Jak pokazały ostatnie lata, rzeczywistość potrafi zaskakiwać, więc daleki jestem od definitywnych stwierdzeń. Jednakże aktualne trendy cenowe nie napawają optymizmem.

Obawiam się, że zarówno ceny surowca, jak i produktów gotowych jeszcze spadną. Trudno teraz o odpowiedź, jak bardzo. Z pewnością mamy do czynienia z głęboką korektą, która będzie miała ogromny wpływ zarówno na rolników – producentów mleka – jak i przetwórców. Jest to szczególnie odczuwalne w sytuacji tak gwałtownego przeskoku z historycznych rekordów skupu mleka do znaczących obniżek. Można mieć tylko nadzieję, że owo pikowanie nie spowoduje kolejnych rekordów, tym razem niskich cen.

Jakie czynniki będą w najbliższym czasie najmocniej rzutować na kondycję branży i poziom jej sprzedaży?

Oczywiście takim czynnikiem są ceny produktów gotowych i koszty ich wytworzenia. Energia, opakowania, transport, płace – tu niestety poprawy nie ma. Ceny surowca zauważalnie zmalały i to niewątpliwe pozwala zakładom na „złapanie oddechu”, choć spółdzielnie znalazły się w swoistym klinczu – ich właściciele, czyli rolnicy, nie zaakceptują łatwo obniżek cen, mając ciągle wysokie koszty produkcji, z kolei zarządy niejednokrotnie martwią się o przetrwanie swoich zakładów.

Niestety zaczęliśmy jako kraj tracić przewagę cenową nad zagranicznymi konkurentami – co znalazło odzwierciedlenie w spadku wolumenu eksportu.

Inflacja zmusiła Polaków do oszczędzania i nawet napływ uchodźców z Ukrainy nie spowodował wzrostu sprzedaży proporcjonalnego do wzrostu liczby ludności w kraju, zatem musimy stawiać na eksport – liczymy, że zmiana chińskiej polityki walki z COVID-19 spowoduje wzrost popytu w tym kraju i przyczyni się do wzrostu cen światowych. Pamiętajmy jednak, że w najbliższych latach coraz mniej powinniśmy liczyć na rynek chiński, gdyż ten kraj chce osiągać samowystarczalność pod względem produkcji mleka.

ZPPM obrady
Obrady Komitetu Handlu i Gospodarki EDA w Brukseli, w których uczestniczy przedstawiciel ZPPM
© zppm

Jaka część krajowego sektora mleczarskiego ucierpi najbardziej wskutek wstrząsów rynkowych?

Oczywiście mniejsze zakłady, nieposiadające ugruntowanych marek i zorientowane na rynek lokalny, są bardziej narażone na wahania cen. Część takich spółdzielni wolała angażować się w handel mlekiem przerzutowym, aniżeli w swoją własną produkcję. Nie to jednak mnie martwi najbardziej.

To, czemu powinniśmy się przyglądać, to opłacalność produkcji w gospodarstwach – dostawcy mogą nie chcieć jej kontynuować przy danym poziomie cen i to jest moim zdaniem poważne zagrożenie dla polskiego mleczarstwa. Nie sytuacja finansowa zakładów, a kurczenie się bazy surowcowej może spowodować, że niektóre mniejsze zakłady przestaną istnieć. Wiemy z doświadczenia, że mało kto decyduje się powrócić do produkcji mleka po likwidacji hodowli.

Czy spodziewa się Pan fali upadłości zakładów mleczarskich oraz innej fali: przejęć?

Presja kosztowo-cenowa i walka o surowiec może spowodować zniknięcie z rynku kilku zakładów, ale nie nazwałbym tego nadciągającą falą upadłości. Chyba bardziej na horyzoncie rysują się perspektywy wzmożonej fali przejęć wymuszonej słabą sytuacją finansową. Może to być pewną opcją dla mniejszych zakładów, aczkolwiek już obserwujemy mało entuzjastyczne podejście do tego tematu ze strony rolników. Inne pytanie, czy duże zakłady mają wolę i środki, by takich transakcji dokonywać w tak dużej liczbie i w tak krótkim czasie. Może dojść do sytuacji, w której będą wybierane najlepsze „kąski”, co oznacza, że te gorsze zakłady rzeczywiście może czekać upadłość.

W kontekście przejęć na polskim rynku mleka w zasadzie ciągle pojawiają się te same nazwy trzech, czterech mleczarń. Następuje zatem długo przewidywana koncentracja przetwórstwa, wymuszona nie wynikiem analiz ekonomicznych, ale kryzysem.

Czy, analizując dostępne informacje, widzi Pan jakieś pomyślne znaki dla producentów i handlu nabiałem?

Aktualnie zbyt wielu pozytywnych sygnałów płynących z rynku nie ma. Ceny prawie wszystkich produktów spadają od kilku miesięcy, w styczniu wolumen eksportu był niższy o ponad 3% niż przed rokiem, konsumenci oszczędzają.

Jedynym pozytywem są rosnące ceny masła kupowanego przez sieci handlowe i przemysł piekarniczy. Czekamy również na jakieś pozytywne sygnały z rynku chińskiego, ale to perspektywa kilku miesięcy.

Czy znamy wpływ inflacji na wolumen dokonywanych zakupów nabiału na przestrzeni ostatniego roku? Co mówią członkowie Związku w kontekście wpływu inflacji na ich poziom sprzedaży krajowej i zagranicznej?

GUS jeszcze nie opublikował szczegółowych danych dotyczących spożycia mleka i przetworów mlecznych w 2022 r. Natomiast z dostępnych wskaźników wynika, że sprzedaż w kategorii żywność, napoje i wyroby tytoniowe była w lutym 2023 r. o ok. 4% niższa niż przed rokiem – nie sądzę, by ten spadek ominął wyroby mleczarskie. Jest to tym bardziej niepokojące, że przecież wraz z napływem uchodźców z Ukrainy sprzedaż powinna rosnąć, a nie maleć. Na forum ZPPM nie dyskutujemy na tematy sprzedażowe, gdyż wymiana takich wrażliwych informacji jest zabroniona przepisami prawa. 

ZPPM spotkanie
Przedstawiciele Związku uczestniczą również w spotkaniach z Komisją Europejską
© zppm

Czy wiemy, jakie kategorie produktów konsumenckich ucierpiały najbardziej wskutek obecnego kryzysu? Które kanały dystrybucji zyskały wolumenowo, a które straciły?

Z danych produkcyjnych wynika, że w 2022 r. w porównaniu z 2021 r. o kilka procent zmalała produkcja wszelkiego rodzaju proszków mlecznych. Surowiec został skierowany do produkcji masła – wzrost o ok. 5% oraz produktów fermentowanych – wzrost o nieco ponad 4%. W przypadku pozostałych wyrobów również odnotowano wzrost produkcji, ale raczej symboliczny. Jeżeli zestawimy te dane z danymi w zakresie handlu zagranicznego, to można stwierdzić, że zwiększona produkcja masła trafiła na rynki zagraniczne, natomiast produkty fermentowane znalazły odbiorców w kraju. Struktura handlu mleczarskiego od lat jest taka sama – większość produktów sprzedawana jest za pośrednictwem sieci handlowych. Handel tradycyjny systematycznie traci na znaczeniu. Rośnie rola dyskontów i ich marek własnych.

Pomówmy zatem o markach własnych: obecny czas pokazuje, że najbardziej renomowane firmy w krajowym mleczarstwie produkują pod markami własnymi. Docierają do nas sygnały o wzroście wolumenów i istotnym wzroście wartościowym. Co wiadomo na pewno w tym obszarze?

Temat marek własnych pojawia się nader często w branży. Nie jest żadną nowiną fakt, że np. udział marki własnej Biedronki na rynku jogurtów stawia ją na czwartym miejscu w Polsce po takich gigantach jak Danone, Zott i Bakoma. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez GfK Polonia, produkty marek własnych stanowią już ok. 20% zawartości koszyka zakupowego przeciętnego Polaka. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację gospodarczą, można się spodziewać jedynie dalszego wzrostu znaczenia marek własnych, a nie jest ono małe. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Kantar, w kategorii mleko spożywcze – 49% rynku ma Mleczna Dolina; masło – 40% rynku to Mleczna Dolina; kefiry i maślanki – 21% to Mleczna Dolina; sery żółte to 43% udziału Światowida – znowu marki Biedronki – 21% udziału ma marka Pilos. Obraz jest jasny – marki własne dominują praktycznie na niemal całym rynku, a ponieważ konsumenci się do nich przekonali, nawet najmocniejsze wizerunkowo marki producenckie mają trudność, by z nimi konkurować o miejsce w koszyku. 

Dziękuję za rozmowę
Janusz Górski

Zobacz także