Transport: Kierowca niepotrzebny od zaraz

Robert Zawadzki
Forum Mleczarskie Handel 6/2015 (73)

Daimler w natarciu

Koncern Daimler poszedł o krok dalej – w sierpniu b.r. Mercedes-Benz Actros wyposażony w inteligentny system Highway Pilot jechał po autostradzie A8 w okolicach Stuttgartu. Ciężarówka została warunkowo dopuszczona do ruchu, jako pojazd badawczy. Lokalny urząd dozoru technicznego przeprowadził kontrolę pojazdu i wydał opinię biegłego, na podstawie której ciężarówka została dopuszczona do jazdy po autostradach w sposób częściowo zautomatyzowany. System jest w zasadzie połączeniem wielu sprawdzonych rozwiązań i czujników z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Mercedes-Benz Actros napędzany jest 12,8-litrowym silnikiem z rodziny OM 471, a jego wyposażenie obejmuje wszystkie sprawdzone systemy wspomagania i bezpieczeństwa, takie jak przekładnia Mercedes PowerShift 3, tempomat Predictive Powertrain Control (PPC), system antykolizyjny Active Brake Assist 3, asystent monitorujący zmęczenie kierowcy oraz komputer pokładowy FleetBoard. Wszystkie te układy współpracują z czujnikami systemu Highway Pilot – radarem i kamerą stereoskopową. Cała technologia jest więc zainstalowana w ciężarówce i pozwala na jazdę zautomatyzowaną bez potrzeby łączenia się z internetem. System idealnie sprawdza się na autostradzie: utrzymuje odpowiedni dystans od poprzedzającego pojazdu i w odpowiednim momencie hamuje, gdy w lukę wjedzie jeszcze jeden samochód. Highway Pilot nie zastępuje kierowcy, ale wspiera go i ogranicza zmęczenie wywołane monotonną jazdą autostradową oraz ruszaniem i hamowaniem w korku. Są to sytuacje w których najczęściej dochodzi do wypadków – gros kolizji to najechania na tył pojazdu, zajechania drogi przy zmianie pasa ruchu – wynikają ze zmęczenia i nieuwagi kierowców. Przewagą systemów automatycznych jest to, że się nie męczą. W trybie jazdy zautomatyzowanej kierowca ma przez cały czas kontrolę nad pojazdem – może przejąć stery w wymagających tego sytuacjach. Ponadto, gdy minimalne wymagania dla systemu nie są spełnione, np. ze względu na złą pogodę lub niedostateczne oznakowanie poziome jezdni, za pomocą sygnałów akustycznych i optycznych prosi on kierowcę o przejęcie kontroli i dalszego prowadzenia pojazdu. Ten ma na to wystarczająco dużo czasu. Jeśli jednak nie zareaguje, ciężarówka sama się zatrzyma – automatycznie i w bezpieczny sposób. Najciekawsze jest to, że nie są to opowieści o żelaznym wilku – takie rozwiązanie już działa i w zasadzie jego masowe wdrożenie mogłoby być możliwe już teraz. Samo wyposażenie pozwalające na autonomiczną jazdę jest dostępne i możliwe do montowania w różnych samochodach. Polega ono na współdziałaniu kilku systemów, takich jak radar, kamery dające stereoskopowy obraz i rozpoznające oznaczenia na drodze, no i oczywiście aktywny tempomat, których celem jest utrzymanie pojazdu na środku pasa jezdni. System wykorzystuje trójwymiarowe mapy, dzięki czemu pokładowy komputer zna topografię terenu. Potrafi też łączyć się z innymi pojazdami i wymieniać z nimi informacje. Firma pracuje też nad technologią „Blind Spot Assist”, która za pomocą radarów monitoruje otoczenie pojazdu i informuje o niewidocznych w lusterkach uczestnikach ruchu. System nie prowadzi do „eliminacji” zawodowego kierowcy – ma jedynie na celu zmniejszenie uciążliwości jego pracy. Będzie on mógł zajmować się innymi rzeczami dzięki, czemu jego znużenie będzie o 25% mniejsze niż znużenie kierowcy zajmującego się wyłącznie prowadzeniem samochodu. Zielone światło dla rozwoju tego typu technologii zapalił także niemiecki rząd. Ministerstwo Transportu podjęło m.in. decyzję o rozbudowie infrastruktury elektronicznej na fragmentach autostrady A9 w Bawarii, co ma pomóc producentom samochodów w testowaniu pojazdów autonomicznych w warunkach prawdziwego ruchu.

Koncern Daimler swoje autonomiczne pojazdy testował już w maju na drogach USA a konkretnie na autostradach stanu Nevada. Tamtejsze szosy są puste, a większość obszarów niezaludniona, dlatego stanowią dobre miejsce do testów drogowych. Firma jest w zasadzie najbliższa wprowadzenia seryjnej produkcji takich pojazdów – szacuje, że do sprzedaży mogą trafić już za 10 lat. Pierwszym autonomicznym pojazdem jaki został dopuszczony do ruchu w USA jest Freightliner Inspiration. Aby uzyskać dokument ciężarówka musiała bezproblemowo przejść testy, m.in. przejazd na dystansie 10 000 mil (ok. 16 000 km) po niemieckim torze w Papenburgu. Freightliner Inspiration to „ciężarówka przyszłości” – pojazd wyposażony w system kamer, radarów i czujników, które umożliwiają obserwację i kontrolę tego co się dzieje przed pojazdem. Czujniki dalekiego zasięgu są w stanie monitorować obszar w odległości do 250 m od ciężarówki, natomiast te drugie, o szerszym kącie widzenia, do 70 m. Przestrzeń przed samochodem kontroluje radar oraz kamera, odpowiedzialna m.in. za przekazywanie informacji dot. granic pasa ruchu. Ta autonomiczna ciężarówka sama potrafi utrzymać pas ruchu, odległość lub zareagować na przeszkody, które nagle pojawią się przed pojazdem. Producent twierdzi, że aktywny tempomat powoduje również spore oszczędności na  paliwie. Systemy działają podobnie jak w Actrosie – rozpoznają linie na drodze, pozwalają pokonać większość zakrętów,  są w stanie wykryć sytuację, w której automat nie jest w stanie sobie poradzić, i informuje wtedy kierowcę o konieczności przejęcia przez niego kontroli. Nie jest to jednak rozwiązanie w pełni autonomiczne, nawet na autostradach. Nowy Freightliner nie potrafi chociażby samodzielnie wyprzedzać i w sytuacji, kiedy będzie się przed nim „wlókł” inny pojazd, po prostu dostosuje do niego prędkość. Kierowca chcąc wykonać manewr wyprzedzania musi przejąć kontrolę i zrobić to własnoręcznie. Podobnie musi postąpić w przypadku zjazdu z autostrady lub podczas zmiany pasów. Jak widać nie jest to w pełni samodzielny pojazd i do takiego jeszcze sporo brakuje – na razie spełnia ważną funkcję z punktu widzenia kierowcy – pozwala mu bezpiecznie odpocząć, bez przerywania podróży. W Stanach Zjednoczonych jest dość specyficzna sytuacja na rynku pracy – brakuje tam kierowców, zatem takie rozwiązania mają tym większą rację bytu. Przedstawiciele firm transportowych liczą, że wdrożenie do powszechnego użytku pojazdów autonomicznych – jako tych, które ułatwiają pracę kierowcy zaprocentuje powrotem ludzi do zawodu, który przez Amerykanów uważany jest za jeden z cięższych.

Nie tylko na autostradzie

Temat autonomicznych ciężarówek na drogach stał się głośny w 2015 roku, ale już od kilku lat takie pojazdy są wykorzystywane na co dzień. Akurat nie na szosie, a w kopalniach należących do brytyjsko-australijskiego koncernu wydobywczego Rio Tinto. Podpisał on w 2011 roku umowę z japońskim koncernem Komatsu na dostawę 150 autonomicznych samochodów ciężarowych do swoich kopalń. Każdy z pojazdów jest wyposażony w GPS, systemy łączności, lasery i systemy radarowe. Przekazywane są im informacje o wszystkich pojazdach w kopalni, ich prędkości i kierunku jazdy. Na podstawie tych danych ciężarówki samodzielnie dobierają swoją prędkość. Jeżdżą one po z góry zdefiniowanych trasach, a dzięki GPS-owi znają położenie dróg awaryjnych, skrzyżowań, miejsc załadunku i wyładunku itp. Konieczne było wykonanie w tym celu szczegółowych map terenu kopalni. Firma pracuje też nad autonomicznymi pociągami do przewozu rudy.

Nad autonomicznymi samochodami osobowymi pracuje też Google jednak wymagania ruchu miejskiego rzucają znacznie więcej wyzwań dla inżynierów pracujących nad tym projektem. Już teraz możemy poruszać się półautomatycznie – wiele samochodów jest wyposażonych w tempomaty, systemy awaryjnego hamowania, systemy ułatwiające parkowanie, kontrolujące odległość od poprzedzającego pojazdu, czy alarmujące o przekroczeniu pasa ruchu. Technologicznie jesteśmy zatem gotowi – pozostają kwestie testów, uzyskania pewności co do bezpieczeństwa wdrożonych rozwiązań i ich bezawaryjności. Może w 2020 r. to, o czym dziś piszemy będzie codziennością – świat pędzi, a my możemy się tylko przyglądać.

Strona 2 z 2