KZSM Zw. Rew.: Musimy złagodzić ten kryzys

Janusz Górski
Forum Mleczarskie Handel 4/2023 (118)
Waldemar Broś
© kzsm zw. rew.

Rozmowa z Waldemarem Brosiem,

Prezesem Zarządu KZSM Zw. Rew.


Janusz Górski: Zanim przejdziemy do najbardziej gorących tematów naszej rozmowy, spróbujmy podsumować kluczowe dane liczbowe charakteryzujące krajową branżę mleczarską za 2022 r.

Waldemar Broś: Rok 2022 był najlepszym rokiem dla polskiego mleczarstwa. Osiągnęliśmy najwyższy skup: 12,453 mld litrów mleka wobec 12,166 mld litrów w 2021 r., co oznacza wzrost o 2,4%. Jako cały sektor mleczarski płaciliśmy też rolnikom najwyższą cenę: 2,30 zł wobec 1,57 zł za litr w 2021 r. Jednak taką cenę jak w 2022 r. trudno będzie uzyskać w roku obecnym. Co charakterystyczne: cena dla rolników rosła od stycznia do grudnia. Przychody rolników w wyniku wzrostu ceny, ale również wskutek wzrostu sprzedaży mleka wyniosły około 29 mld złotych. Były około 49% wyższe niż w roku poprzednim. Szacujemy, że przychody w całym sektorze przetwórczym wzrosły około 32-35%, dlatego można było płacić wysoką cenę dostawcom mleka. 

Należy pamiętać, że równolegle z wysokimi przychodami rosły koszty, głównie związane z energią elektryczną i gazem, ale również związane z cenami opakowań i transportu. Niestety, zwłaszcza w drugiej połowie roku, zaczęły mnożyć się maleńkie podmioty skupowe, które przebijały ceny płacone rolnikom przez spółdzielnie. Prawo jednak dopuszcza taki wolny rynek…

W ubiegłym roku mieliśmy najwyższy w historii eksport i myślę, że będzie trudno powtórzyć ten wynik. Nie ma ostatecznych danych, ale wartość polskiego eksportu mleczarskiego szacujemy na 3,3-3,5 mld euro. Jest on około 40% wyższy wartościowo niż w roku poprzednim. Najwyższą dynamikę zanotowały masło, galanteria, mleko w proszku i sery.

Jak mogliśmy przeczytać na łamach „Forum Mleczarskiego” w marcu, na początku roku w branży mleczarskiej spełniła się definicja krachu. W której fazie kryzysu znajdujemy się obecnie?

Pierwsze symptomy pogarszającej się sytuacji wystąpiły w czwartym kwartale 2022 r., o czym wspominałem na konferencji z udziałem Ministra Henryka Kowalczyka podczas targów Mleko-Expo. Dzisiaj sygnały płynące zarówno z rynku wewnętrznego, jak i światowego niestety też nie są najlepsze. Niektórzy używają sformułowania, że jest pewna stabilizacja. Tak, ale jest to stabilizacja na bardzo niskim poziomie. Jesteśmy w środku tego krachu czy nastąpią dalsze spadki cen? To trudno przewidzieć, ale prawdopodobnie tak będzie, bo skup w roku bieżącym jest wyższy o 0,9%. Natomiast nie widać zainteresowania i zamówień zarówno z rynku wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Bezsprzecznie rosną nam zapasy mleka w proszku, masła, ale również i serów. To, co jest najgorsze, to spadek cen zbytu rok do roku na poziomie 35% dla serów dojrzewających, 42% dla mleka w proszku, 48% dla masła i 50% dla serwatki. Wywołuje to na pewno frustrację i niezadowolenie, bo przekłada się na ceny skupu. 

Jeśli dziś średnia cena skupu mleka według GUS wynosi 2,17 zł za litr, a z drugiej strony cena masła wynosi 21 zł, mleka w proszku około 11 zł, a serów dojrzewających 16-17 zł, to nie da się ich wyprodukować, płacąc nawet 1,70 zł za litr. A mimo to spółdzielnie płacą znacznie wyższą cenę, licząc, że sytuacja się poprawi, a straty da się odrobić.

Najważniejszą rzeczą na dzisiaj jest jednak próba wywarcia pewnej presji, aby firmy, które zajmują się handlem, również zeszły z marży, nie tylko w czasie promocji masła po 2,99 zł lub 3,99 zł. Trzeba rozmawiać z firmami przetwórczymi, aby nie było tak, że nawet teraz jedna z dużych firm handlowych wysyła pismo do spółdzielni mleczarskich, żeby dalej obniżać ceny zbytu. 

Krajowy Związek od kilku lat próbuje namawiać każdego Ministra Rolnictwa, aby powołać drogą ustawową komisję trójstronną na wzór niemiecki, która zrzeszałaby rolników, przetwórców i oczywiście handlowców, żeby w momentach kryzysowych siadać przy stole i zgodzić się co do wypłaty takiej ceny rolnikowi, aby nie dochodziło do likwidacji produkcji. 

Panie Prezesie, czego nam zatem brakuje, że nie potrafimy się od lat w tym zakresie porozumieć? W czym jesteśmy gorsi?

Jest to trudne, może też z tego względu, że jednak handel dziś jest w większości w rękach podmiotów zagranicznych. Może za mało rozmawiamy. Pewne decyzje systemowe musi podjąć rząd polski. 

Jesteśmy jedyną branżą z większościowym kapitałem polskim, bo spółdzielnie są własnością rolników. Ogniwo handlowe jest bardzo istotne i ważny jest pogląd ich właścicieli na sprawę. Posłużę się przykładem z rynku zbóż i wywiadem z rzecznikiem prasowym największej firmy paszowej. Na pytanie, dlaczego nie kupowali zbóż od polskich rolników odpowiedziano, że dla właściciela jest najważniejszy zysk, a surowiec z Ukrainy był po prostu tańszy. W mleczarstwie spółdzielczym jest to niemożliwe i nawet w trudnych sytuacjach żaden prezes nie zostawi rolnika z surowcem, nawet gdyby mógł sprowadzać tanie mleko z zagranicy. W Polsce tylko tam, gdzie członkowie spółdzielni nie zapewniają dostatecznej ilości mleka w stosunku do potrzeb przerobowych, ten import funkcjonuje, ale jest to zaledwie 1,4-1,5% skupu ogółem.

Jak Pan sądzi, jakie będą symptomy poprawy sytuacji w obecnym kryzysie?

Musi zareagować Komisja Europejska. Mówię tu o naszych wnioskach dotyczących uruchomienia działań interwencyjnych, które zostały przesłane do panów Ministra Rolnictwa Roberta Telusa i wcześniej do Ministra Henryka Kowalczyka, a następnie przekazane do Brukseli. Na razie Komisja odpowiada, że problemy są chwilowe i należy poczekać. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam i dlatego wspieramy Ministra Rolnictwa, bo zarówno pan Minister Kowalczyk, jak i pan Minister Telus już z takimi sygnałami występowali. W imieniu spółdzielni mleczarskich zwróciłem się bezpośrednio do pana Komisarza Janusza Wojciechowskiego, o podjęcie działań związanych z interwencją na rynku mleka. Potrzeba jednak zmiany przepisów, bo ceny interwencyjne ustalano 15 lat temu. Musimy działać jak najszybciej, jeżeli mamy zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe, i dlatego nie można dopuścić do spadku produkcji mleka w kraju. 

Gdyby Komisja Europejska pochyliła się nad problemem i ogłosiła, że podejmie pewne działania, wówczas wielkie korporacje handlowe nie prowadziłyby działań, które są bliskie pojęciu spekulacji.

Są pewne sygnały ze strony banków amerykańskich, że poprawa nadejdzie w trzecim i czwartym kwartale, kiedy zapasy, które zostały zgromadzone w związku z wojną w Ukrainie przez wiele krajów, w tym Chiny, w końcu się skończą. Rynek powinien wówczas zareagować. 

Jaki będzie wpływ kryzysu w mleczarstwie na kondycję finansową przedsiębiorstw tej branży za 2023 r.? Czy możemy spodziewać się kolejnych upadłości i konsolidacji?

Nie chciałbym, aby spółdzielnie upadały. Oczywiście tam, gdzie sytuacja jest trudna, na pewno lepszym rozwiązaniem jest przejęcie firmy przez podmiot, który zagwarantuje odbiór i wypłaty za mleko.

Naszym zdaniem to najwyższy czas na interwencję unijną. Argumenty, że to wiąże się z kosztami, zestawmy z faktem, że mamy tylu migrujących do Europy i tylu głodujących na świecie. Z całą pewnością mamy też możliwość skierowania nadwyżek mleka na pasze. 

Jeżdżę na walne gromadzenia spółdzielni, rozmawiam z rolnikami. Co powiedzieć tym, którzy wzięli ogromne kredyty? To są z reguły młodzi ludzie, na których stawiamy i którzy mówią „panie prezesie wziąłem kredyt, zacząłem budowę nowej obory za 5 mln złotych, a przychody spadają”. 

Co mamy im powiedzieć?

Spadające ceny skupu nie zachęcają do kontynuowania produkcji mleka po stronie rolników. Jakie są zatem prognozy skupu surowca, biorąc pod uwagę obecną sytuację?

Gospodarstwa, które wzięły kredyty i zainwestowały, nie mogą zmniejszyć produkcji, gdyż muszą spłacać zobowiązania. Wręcz przeciwnie: przy spadającej cenie jednostkowej muszą produkcję zwiększać, aby ich nie zlicytowano. Z takim samym zjawiskiem zetknęliśmy się bowiem wcześniej, w latach 2015-2016. Wierzę głęboko, że końcówka roku powinna już być lepsza i przekonuję rolników, aby nie porzucali produkcji mleczarskiej.

Czy obecna sytuacja spowoduje większą koncentrację produkcji po stronie rolników: powiększanie dużych stad przy spadku liczby małych gospodarstw?

Na dzień 31 marca 2015 roku mieliśmy 135 tys. gospodarstw czynnych sprzedających mleko do podmiotów skupowych. Dziś jest niecałe 90 tys. W ostatnich latach ten spadek był niewielki, 5-6% gospodarstw rocznie. Tu należy powiedzieć, gdzie jest granica powiększania produkcji mleka. Otóż wyznacza ją możliwość powiększenia gospodarstwa, a te możliwości w regionach słynących z produkcji mleka się kończą. Dlatego w moim przekonaniu pozostaniemy z liczbą 50-60 tys. gospodarstw. 

Jaką część obecnej struktury gospodarstw rolnych stanowią te największe? 

Odpowiem, że znaczną. Ponad 45% największych producentów mleka współpracuje z Mlekovitą, Mlekpolem, jeżeli dodamy inne mleczarnie wystawiające się na Mleko-Expo, uzyskamy poziom 60-70% ogółu największych dostawców. Z drugiej strony 1,5-2 mld litrów mleka pochodzi od gospodarstw małych.

Co może zrobić Krajowy Związek, aby pomóc branży? Co może zrobić wspólnie z rządem RP, co udało się razem zrealizować?

Wystąpiliśmy do pana Ministra Rolnictwa w kwestii szybkiej ścieżki legislacyjnej w sprawie tanich kredytów dla zakładów przetwórczych na finansowanie zapasów na poziomie 2-2,5%. Kolejna kwestia to VAT. Dziś VAT podlega zwrotowi w okresie 60 dni. Chcemy, żeby rząd się przychylił do propozycji, aby skrócić ten czas do 30 dni, aby zakłady nie traciły płynności wskutek wysokich zapasów i braku zamówień. 

Kolejna sprawa dotyczy rozliczania zysków w ciągu 2 lat. Dlaczego o tym mówię? Zyski w niektórych firmach były bardzo znaczące, ale zaraz po nich przyszedł kryzys. Gdyby przykładowo firma, która wypracowała 10 milionów zysku, a która musi odprowadzić 19%, czyli 1 mln 900 tys. zł, mogła przeznaczyć te środki na poprawę swojej bieżącej sytuacji, to nie byłyby w tak trudnym położeniu jak obecnie.

Idźmy dalej: dlaczego dla sektora rolno-spożywczego, zwłaszcza mleczarskiego, nie ogłasza się np. kwartalnie ceny minimalnej na gaz i prąd? Przecież mamy do czynienia z państwowymi spółkami. Do tego opieramy się na cenie giełdowej. Przecież giełda to spekulacja! 

Zarówno Komisja Europejska, jak i rząd muszą zrobić wszystko, aby złagodzić ten kryzys. My dajemy w tym względzie nasze propozycje, aby nie doszło do upadku wielu gospodarstw i firm mleczarskich.

Pan Minister wypowiadał się w lutym na spotkaniu w siedzibie Związku, że będą weryfikacja cen czynników energetycznych ze strony spółek Skarbu Państwa i renegocjacje umów z zakładami mleczarskimi. Czy coś nastąpiło w tej sprawie?

Na tym spotkaniu powiedziano, że trzeba renegocjować, ale indywidualnie z poszczególnymi operatorami. Na dzisiaj w moim przekonaniu niewiele się zmieniło. Dlatego zmierzam do tego, aby próbować ustalić wspomniany wcześniej minimalny poziom cen energii. Czy naprawdę nie da się tego ustalić w spółce gazowej? Przecież ten kryzys może się naprawdę bardzo źle skończyć. Dlatego zbijam argumenty pana Komisarza w naszych pismach, bo 40-50% spadku cen to nie jest zwykła korekta na rynku. Z powodów inflacyjnych i kosztowych firmom mleczarskim naprawdę niewiele zostało z tych zeszłorocznych wzrostów. Brak reakcji w tej sprawie może doprowadzić do protestów rolników i przetwórców w Brukseli.

Dziękuję za rozmowę
Janusz Górski

Zobacz także