GEA Westfalia Separator Polska: Wartością firmy są ludzie

Janusz Górski
Forum Mleczarskie Biznes 2/2009 (05)

Wywiad z Piotrem Kandybą,
Dyrektorem Generalnym i Członkiem Zarządu w GEA Westfalia Separator Polska.


Panie Dyrektorze, od niedawna kieruje Pan renomowaną i znaną w branży firmą GEA Westfalia Separator Polska. Proszę przedstawić nam główne obszary aktywności i główne kierunki rozwoju firmy.

Bardzo się cieszę, że po doświadczeniach zebranych w firmach Tetra Pak i APV jestem ponownie w branży mleczarskiej. Pierwszego kwietnia otrzymałem bowiem zaszczytną propozycję kierowania firmą GEA Westfalia Separator w Polsce, która jest największą firmą w Grupie GEA. Jest to firma, której przedstawicielstwa znajdują się w większości krajów świata, a jej sukces tworzą tysiące zatrudnionych weń pracowników. Firma GEA Westfalia Separator to także ogromny zakład w Oelde, gdzie obecnie powstaje nowa hala produkcyjna, której budowa pochłonie ok. 20 mln euro.

GEA Westfalia Separator w Polsce to zespół 15 osób tworzących dział Sprzedaży, Serwisu, Inżynieringu i Finansów. Większość tych działów zamierzam rozbudować. Oceniam, że w 80% polskich zakładów mleczarskich pracują nasze separatory w różnych aplikacjach. Obecnie obserwuję bowiem duże zainteresowanie kompletnymi liniami technologicznymi, które wytwarza GEA Westfalia. Mam na myśli zwłaszcza linie do produkcji serka homogenizowanego, masła oraz innych produktów, gdzie separacja mechaniczna odgrywa ważną rolę. Hitem może okazać się linia do produkcji bezwodnego tłuszczu mlecznego. Rośnie popularność tego produktu w Niemczech. Nowoczesna linia firmy Westfalia pracuje Mlekovicie.

Nasze kierunki rozwoju to w pierwszym rzędzie rozwijanie Działu Serwisu. Chciałbym postawić na terminowe przeglądy i utrzymanie linii w dobrej kondycji. Drugim kierunkiem będzie rozwijanie sprzedaży kompletnych rozwiązań technologicznych firmy GEA Westfalia Separator, zwłaszcza w obszarze twarogów i serków. Trzecim ważnym elementem będzie koncentracja na rozwoju inżynieringu. Rzecz w tym, aby polscy inżynierowie, którzy są bardzo szanowani na Zachodzie, mieli możliwość projektowania linii technologicznych w Polsce na bazie know-how GEA Westfalia Separator. Transfer wiedzy z zakładów w Oelde uważam za kluczowy.

Jakie stawia Pan sobie i firmie cele do osiągnięcia?

Moim głównym celem będzie w tym roku stworzenie silnego zespołu serwisowego, który będzie miał za zadanie budowanie satysfakcji klienta. Chcemy być postrzegani jako firma, która realizuje najlepszy serwis w Polsce, a jest jeszcze wiele do zrobienia, aby spełnić ten cel. Będziemy także dążyć do przekonania naszych klientów, którzy korzystają z 20-30-letnich urządzeń, o potrzebie ich wymiany na nowe. Jako że nasza firma posiada w portfolio rozwiązania z dziedziny separacji membranowej opartej na mikrofiltracji, zaczniemy proponować polskim klientom produkty tego typu. Okres najbliższych lat będzie również służył budowaniu firmy GEA Westfalia Separator jako odrębnego podmiotu współpracującego na warunkach partnerskich z wieloma firmami Grupy GEA obecnymi na polskim rynku w wielu branżach, poczynając od spożywczej, a kończąc na ochronie środowiska, przemyśle chemicznym i ciężkim.

„Interesów nie robią firmy, to ludzie robią interesy w tych firmach. Największą wartością firmy nie są urządzenia, ani nawet marki, ale ludzie.”

Docierają do nas niepokojące informacje o planowanych w mleczarniach oszczędnościach. To m.in.: hamowanie inwestycji, przekładanie przeglądów linii. Co Pan sądzi o tej sytuacji, ich przyczynach i skutkach?

W moim przekonaniu zatrzymanie inwestycji to wynik wstrzymania rozdysponowywania środków unijnych. Powiem przekornie, że gdyby nie było środków unijnych to nasze zakłady nie czekałyby na ich przyznanie, a i tak inwestowałyby w nowe urządzenia i linie. Na szczęście nasze mleczarnie przystosowują się do tych trudnych czasów i zaczynają dostrzegać, że tylko w inwestycjach tkwi ich przyszły rozwój.

Co do odkładania przeglądów technicznych: to nie jest kwestia tego roku, ale cały bagaż wyniesiony z przeszłości. W takich krajach jak Belgia, Niemcy, Francja, serwis i przeglądy urządzeń traktuje się niezwykle poważnie. W Polsce wciąż czeka się do ostatniej chwili, próbuje się załatwiać wiele spraw półśrodkami korzystając z części pochodzących z różnych źródeł, aby doraźnie nie ponosić kosztów. W konsekwencji mamy wiele przypadków, kiedy urządzenie staje na kilka dni. Wszystkie oszczędności jakie uzyskano przepadają, co więcej, powstają poważne straty. Wydaje mi się, że na etapie konkurencji rynkowej należy zmienić podejście do tego tematu.

”Moim celem jest to, aby łączyć w imię wspólnej sprawy.”

Jak firma GEA Westfalia Separator może pomóc swoim klientom w tej trudnej sytuacji?

Na pewno będziemy dążyć do usprawnienia serwisu, obniżenia jego kosztów oraz do przekonania klientów, aby planowali przeglądy długoterminowo. To pozwoli osiągnąć realne oszczędności. Inną formą pomocy będzie zaoferowanie nowych produktów z wartością dodaną, które można wyprodukować przy użyciu naszych urządzeń. Na trudne czasy GEA Westfalia proponuje klientom wirówki i baktofugi, z nowym systemem Proplus, który daje duże oszczędności, w zależności od wydajności i czystości mleka nawet do 50 000 EUR rocznie. Wkrótce na światowym rynku pojawią się nowe wirówki firmy Westfalia z bezpośrednim napędem, które pod względem eksploatacji, serwisu dadzą duże oszczędności.

Panie Dyrektorze, jest Pan znany jako osoba o bogatej wiedzy i doświadczeniu. Jest Pan też osobą powszechnie szanowaną za profesjonalizm. Jaka była Pana droga zawodowa?

Dziękuję za miłe słowa. Uważam jednak, że jest jeszcze wiele rzeczy, których powinienem nauczyć się od osób z którymi współpracuję. Moja droga zawodowa była od początku związana z mleczarstwem. Moja mama pracowała długie lata jako księgowa, później jako prezes w mleczarni. To zapewne wpłynęło na moją decyzję nauki w Szkole Mleczarskiej we Wrześnii, a później studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Z tamtych czasów szczególnie ciepło wspominam prof. Ziajkę, prof. Zandera, prof. Śmietanę oraz Mariana Dudka (nauczyciela języka angielskiego). Pamiętam późniejszą szansę, jaką otrzymałem w firmie Tetra Pak od Paula Sudnika i Waldemara Czuby, gdzie pracowałem; od szczebla praktykanta do dyrektora handlowego. W kolejnym miejscu pracy: w firmie APV doszedłem do stopnia dyrektora generalnego. Obecnie zaś pełnię funkcję dyrektora generalnego w firmie GEA Westfalia Separator.

Myślę, że bardzo wiele dały mi studia MBA organizowane przez SGH i Uniwersytet Minnesota, co pozwoliło mi zyskać wiedzę z zakresu zarządzania i finansów. W tym względzie wiele nauczyłem się także od moich szefów, którzy pomogli mi zrozumieć filozofię zachodniego stylu zarządzania. W tym miejscu chciałbym podkreślić ważną rzecz: zawsze szanowałem i obdarzałem zaufaniem moich współpracowników. Wiem, że dwie osoby mogą więcej niż jedna. Dzięki temu podejściu udało mi się w firmie APV stworzyć 50-osobowy zespół ludzi, którzy się wzajemnie rozumieli i wspierali, a w efekcie osiągnęli sukces.

Nie mogę zapomnieć o wielu ludziach z branży mleczarskiej, którzy zaufali mi i dali szansę jako dostawcy ich urządzeń i linii. Oprócz szansy dostałem od wielu z nich „dobrą szkołę”.

”Może to zabrzmi banalnie, ale trzeba się dzielić z innymi ludźmi, chciałbym, żeby innym też się udało. Życzę tego również moim przeciwnikom i konkurentom.”

Jakie cechy powinien mieć Pana zdaniem wysokiej klasy menedżer?

Dla mnie dyrektor to człowiek, który zna swoją wartość oraz działa bez kompleksów i nie obawia się o swoją pozycję. Pomaga swoim współpracownikom osiągnąć wyznaczony cel. Kiedy oni go zdobywają, on osiąga go również.

Wysokiej klasy manager musi być kreatywny, musi mieć wizję i świadomość, co może się wydarzyć w różnych aspektach w przyszłości. To jest człowiek, który ma szeroką wiedzę w dziedzinie finansów, motywacji i etyki, ale daje innym możliwość działania i przekazuje im odpowiedzialność. Kiedyś firma headhunterska spytała mnie, w czym tkwił mój sukces w firmie APV. Odpowiedziałem, że otoczyłem się ludźmi potrafiącymi wykorzystać szansę, mieli dużą wiedzę, doświadczenie i mądrość, a młode osoby, które przychodziły do firmy miały się od kogo uczyć. Lubię pracować właśnie z takimi wartościowymi ludźmi. Na końcu pragnę wspomnieć o ważnej, a bagatelizowanej cesze dyrektora, która dotyczy przestrzegania BHP i Kodeksu Pracy, który, przekornie powiem jest dokumentem „przestarzałym”, w wielu przypadkach jest niekorzystny dla pracodawców i pracowników, ale należy go przestrzegać – tu nie ma kompromisów.

Jest Pan zaangażowany w działania Polskiej Izby Mleka (PIM). Jakie inicjatywy dla mleczarstwa chciałby Pan realizować poprzez pracę w PIM?

Jednym z najważniejszych moich celów, który wynika z mojej mentalności, jest to, aby mleczarstwo stanowiło jedną siłę, a nawet zrzeszone w różnych organizacjach i konkurujące ze sobą potrafiło usiąść razem i zastanowić się nad przyszłością. Miałoby wówczas szansę sprostać większym wyzwaniom. Chciałbym, aby nastąpiła szeroka współpraca między dostawcami urządzeń, mleczarniami oraz mediami, tj. Forum Mleczarskie. Rzecz w tym, aby dla dobra polskiego mleczarstwa współpracować, opierać się trudnościom i osiągać sukces na rynku. Bez stworzenia jednej siły nie będziemy mogli stworzyć skutecznego lobbingu, aby Ministerstwo Rolnictwa, sieci sklepowe traktowały nas jako poważnego partnera do rozmów i biznesu.

Praca zawodowa to niejedyne obszary Pana aktywności. Jest Pan osobą, która także działa społecznie. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.

Niektórzy mogliby powiedzieć, że zajmuję się jednocześnie zbyt wieloma sprawami, ale sprawy społeczne są mi szczególnie bliskie. Od pewnego czasu współpracuję ze środowiskiem osób niepełnosprawnych oraz osób o niskim statusie materialnym. Od dwóch lat jestem ściśle związany z grupą ludzi, z którymi przeprowadziliśmy wiele udanych akcji. Obecnie czekamy na rejestrację naszej organizacji pod nazwa Ruch Pojednania Społecznego. Moim przesłaniem jest to, żeby dzielić się z ludźmi. Muszę tu powiedzieć, że zobaczyłem w osobach niepełnosprawnych niewykorzystany potencjał. Wielu z nich – z czego nikt nie zdaje sobie sprawy – staje się oddanymi, lojalnymi pracownikami. Z drugiej strony wiele takich osób żyjących dziś na uboczu aktywności zawodowej boi się wykonać jakikolwiek krok. Ale jeśli da im się szansę, potrafią wiele zrobić. Co ważne: wnoszą coś w sferze ogólnoludzkiej. Pokazują czym są prawdziwe problemy, uczą dystansu do spraw drobnych. Sami zaczynamy dostrzegać jak wiele mamy i tego bardzo często nie szanujemy.

Jak Pan sądzi: czego brakuje polskiemu mleczarstwu?

Chyba za mało odwagi, za mało zgody i współpracy, za mało środków na inwestycje w produkty z wartością dodaną. Tymczasem trzeba nam kształtować sprawne działy rozwoju nowych technologii i produktów, działy handlowe i kreatywne działy marketingowe. Trzeba wychodzić w świat z naszymi produktami, nie tylko z mlekiem w proszku czy masłem, ale i z produktami markowymi. Do tego jednak, moim zdaniem potrzeba konsolidacji: większe podmioty osiągają efekt skali, a połączone – efekt synergii. Takie firmy więcej realizują, łatwej pokonują bariery, łatwiej dywersyfikują portfolio, łatwiej im jest oszczędzać.

Ostatnie pytanie: jaki Pan spożywa nabiał?

Kiedy przyjeżdżam do zakładu mleczarskiego pada pytanie: kawa czy herbata? Ja proszę o mleko. Wtedy zapada konsternacja, bo nie zawsze to mleko tam się finalnie wytwarza. Tymczasem ja spożywam duże ilości produktów mlecznych. Codziennie jadam twarożki, sery żółte i piję mleko. Bardzo lubię wyroby mleczarskie o smaku pieczonego jabłka i cynamonu. Bardzo cenię sery typu gouda i ementalskie oraz nieobecne w Polsce sery dojrzewające na maź wytwarzane w Skandynawii. Jestem też smakoszem serów pleśniowych – i tu czapki z głów – dla mleczarni z Nowych Skalmierzyc za ser Lazur Perłowy.

Dziękuję za rozmowę.
Janusz Górski

Zobacz także