Sery topione: Topiony niezatopiony

Paulina Filipowicz
Forum Mleczarskie Handel 6/2012 (55)

Pierwszy produkcję sera topionego wykonano w Szwajcarii w pierwszej dekadzie XX wieku. Można byłoby powiedzieć, że ser topiony to poczciwy staruszek (gdyby nie fakt, że znane gatunki serów podpuszczkowych mają do dwóch tysięcy lat). Jeśli iść tym tropem i zmierzyć się z tezą, że starość nie radość, to w przypadku tej kategorii wiele przemawia za jej obaleniem. Po upływie stulecia, ser topiony czerpie z możliwości innowacyjnego zapakowania i podania. Nowe smaki, dodatki, opakowania i działania marketingowe powodują, że sprzedaż od lat utrzymuje się na podobnym poziomie, gdzie w dzisiejszych czasach, stagnację możemy chyba uznać za dobrą sytuację rynkową.

Konkurencja nie topnieje

Sery topione, jako produkt kanapkowy, teoretycznie nie mają konkurencji. Rozejrzyjmy się po ich półce cenowej: wędlina i pasztet nie wzbudzają zaufania, pasty do smarowania, produkty seropodobne, w których tłuszcz zwierzęcy zastąpiono tańszym, roślinnym też nie do końca spełniają oczekiwania. W takim towarzystwie ser topiony nie powinien martwić się o swoją pozycję. Tyle teoria, bo w praktyce rynkiem zaczyna zarządzać oferta dyskontowa, a w tej sytuacji nie można liczyć na lojalność kupującego. Obecny i odczuwalny w domowych budżetach kryzys ekonomiczny mógłby zapoczątkować złotą erę sera topionego. Tani produkt, zróżnicowana kategoria, długi okres przydatności do spożycia, uzyskany poprzez pasteryzację w wysokiej temperaturze, znacznie szersze niż jedynie kanapkowe zastosowanie w kuchni: jako baza lub dodatek do zup, sosów, dobrze sprawdza się jako zastępnik smarowidła do kanapek z wędliną. Jak się jednak okazuje, kryzys nie tylko uruchomił w konsumentach oszczędność, ale również sprawił, że stali się prawdziwymi łowcami okazji. Mówi się, że trudno liczyć na lojalność nabywcy zamożnego, sytuacja rynkowa dowodzi, że jeszcze trudniej o oddanie klienta z cieńszym portfelem. Sieci dyskontowe wbrew obiegowej opinii nie są rozwiązaniem jedynie dla najuboższego konsumenta, niska cena, bogata oferta i dobra jakość produktu przyciągnęły również klienta o średnich dochodach i wszystko wskazuje na to, że ta tendencja się utrzyma. Wybieranie tanich produktów z wyższej półki w dyskoncie, jest z jednej strony szansą dla wolumenu, ale firmy rzadko są usatysfakcjonowane wartością sprzedaży, gdyż potrzeba im znacznie większego wolumenu, aby utrzymać poziom zysku. Producenci, którzy nie podjęli współpracy z dyskontami i nie stworzyli marek własnych obserwują również spadki, gdyż to dyskonty w największym stopniu generują wzrost sprzedaży spośród wszystkich kanałów dystrybucji. Dlatego dosyć naturalną drogą było przystąpienie do tego nowoczesnego kanału sprzedaży takich firm jak: Hochland Polska, niekwestionowany lider kategorii serów topionych, Grupa Polmlek, Mlekovita (GK).



Pudełeczka, to jest to!

W czasach, kiedy każdy trzyma się za portfel i szuka tańszych produktów, obserwujemy utrzymujące poziom zainteresowanie tradycyjnymi produktami. Błędem byłoby jednak twierdzenie, że integralną częścią tradycji  produktu musi być jego opakowanie. Patrząc w ten sposób na sery topione dostrzec możemy jeden, aczkolwiek milowy krok w stronę wygody klienta XXI wieku, pudełka. Dosyć długo trwało, zanim producenci zauważyli, że skoro inne produkty do smarowania świetnie sprzedają się w tej formie, to czemu nie przełożyć do nich serów topionych. Tak oto klient zyskał tradycyjny produkt w opakowaniu odpowiadającemu wymogom dzisiejszych czasów. Otwórz, wygodnie wydobądź z pudełka, nie brudząc przy tym siebie i wszystkiego dookoła, zamknij i schowaj do lodówki. Można wtedy kupić większą ilość produktu, co jest istotne dla rodzin i klientów preferujących wygodę. Oczywiście przeglądając internetowe dyskusje na temat ulubionej formy opakowania serów topionych każda z nich: kiełbaska – absolutnie archaiczna chciałoby się rzec propozycja, bloczek telewizorek, forma kojarząca się z bardzo niską ceną, trójkąciki (pieszczotliwie nazywane jednorazóweczką), krążki czy plasterki, znajdują swoich fanów, jednak pudełko dla wszystkich jest rozwiązaniem przynajmniej bardzo dogodnym. Każdy zapewne przynajmniej raz doświadczył problemów z opakowaniem typu bloczek, który mimo mającego ułatwić otwarcie paska odrywającego folię, podarł opakowanie, tracąc jednocześnie jakąś część produktu. Po te mniej dogodne, będące jednocześnie najtańszymi propozycjami opakowania sięgną najmniej zarabiający klienci, emeryci i studenci. Jest to również najwygodniejsza forma dla gastronomii, hoteli, stołówek i wszystkich innych miejsc zbiorowego żywienia, gdzie produkt zapakowany w jednorazowe porcje to duży atut. Po pudełka najchętniej sięga klient zamożniejszy, który rozpatruje jeszcze zakup serka w plasterkach. W tej kategorii warto zwrócić uwagę na innowację w postaci foliowych opakowań otwórz/zamknij, są to opakowania, które do tej pory proponowane były do plastrów sera żółtego, a teraz z powodzeniem sprawdzają się w segmencie serów topionych.

Strona 1 z 4