Sery żółte typu holenderskiego: Marki nie dość mocne

Janusz Górski
Forum Mleczarskie Handel 2/2011 (45)

Obszar serów żółtych typu holenderskiego (gouda, edamski, podlaski, morski, zamojski itp.) to zdecydowany lider wolumenów i pewniak w ladzie lub na półce z samoobsługą. Problem w tym, że każdy dostawca chciałby być tym pewniakiem, który znajdzie się w tej ladzie lub na półce. A handlowcy mają w kim wybierać, bo liczba dostawców serów typu goudy i edamskiego oscyluje wokół 50-60 firm. Tyle też ofert w zakresie serów otrzymują osoby odpowiedzialne za zakupy w sieciach.

Gouda i edamski liderem, ale...

Największy nie znaczy mający największy potencjał, bo trudno być największym i cieszyć się największą dynamiką wzrostu. Ostatnie lata przynosiły wzrosty sprzedaży w kategorii, ale w większym stopniu serom typu szwajcarskiego i szwajcarsko-holenderskiego. W ten sposób postępuje – choć bardzo powoli – zmiana układu sił na rynku, na którym do niedawna bezsprzecznie rządziły gouda i edamski, w spółce z serem podlaskim, morskim i zamojskim. Jednocześnie utrwala się niedopowiedziany podział, w którym sery typu holenderskiego to sery podstawowe, zawsze obecne koszyku osób niezamożnych i obecne, ale już niejedyne, w koszyku osób o większym budżecie domowym. Gouda i edamski to również sery najbardziej tradycyjne, gdy tymczasem ludzie młodzi i bardziej otwarci na nowości chętniej sięgają po nowe smaki i nowe gatunki serów. Zwłaszcza po sery z dziurami. Osoby w wieku 50+ pozostają bardziej lojalne sprawdzonym serom.



Największe zmiany mają miejsce nie na linii holenderskie-szwajcarskie, ale na linii plastry/kawałki oraz plasterkowane w zakładzie/ /plasterkowane w sklepie. Boleśnie maleje bowiem zainteresowanie zakupami serów w kawałkach, prawdziwą gwiazdą są od dwóch lat sery plasterkowane. I nie chodzi tu o sery plastrowane na stoisku tradycyjnym, które to stoisko w wielu sklepach zatrzymało się w czasie, ale o plastry pakowane w mleczarni.

Klasyka rynku

Sery podpuszczkowe typu holenderskiego poza pewnymi wyjątkami, o których dalej, stanowią w większości mało wyróżniającą się ofertę rynkową i przez to segment nosi znamiona rynku „no name”. Właśnie dlatego coraz mocniej handel kategorią przejmują sklepy dyskontowe i proces ten będzie nadal się nasilać. Biedronka i Lidl są w stanie wchłonąć i sprzedać niemal każdą ilość serów, ku zaniepokojeniu niektórych, największych dostawców marzących o większej stabilności kanałów dystrybucji. Ale jak inaczej może wyglądać sytuacja, skoro sery typu holenderskiego to wyroby o najniższych cenach i grupie docelowej poszukującej możliwie najtańszych produktów. Byłoby jednak pomyłką twierdzenie, że jest to segment pozbawiony wyrazistych marek, tym bardziej że czołówkę rynku stanowią niezmiennie Mlekpol (SM), Mlekovita (GK) i Grupa Polmlek. Najbardziej rozpoznawalni są Mlekovita (GK) kładąca nacisk na promocję marki Mlekovita w serach, Grupa Polmlek promująca markę Warmia oraz firma Hochland Polska, która jako pierwsza na polskim rynku dostrzegła potencjał segmentu plastrów.

Rynek serów żółtych typu holenderskiego jest rynkiem o najniższych marżach uzyskiwanych przez dostawców i, w przypadku którego konsumenci oczekują okazjonalnych cen, bez oglądania się na markę dostawcy.

W grupie serów typu holenderskiego, z uwagi na skalę obrotu i liczbę dostawców najwięcej występuje sensorycznych różnic produktów. Mniejsi dostawcy nie zawsze uzyskują produkty o powtarzalnej jakości, co rzutuje na wizerunek kategorii.

Strona 1 z 5