Ostrołęka (SML): Sieci oczekują czegoś nowego

Janusz Górski
Forum Mleczarskie Handel 1/2010 (38)

Rozmowa z Tadeuszem Nadrowskim,
Prezesem w Ostrołęka (SML)


Panie Prezesie, wprowadził Pan w 2006 roku na rynek markę Milandia, a teraz w Państwa ofercie znalazły się: masło i sery z kwasami Omega3&6. Do tego dochodzi ser Milander Blue. To tempo i odwaga rzadko spotykane wśród przedsiębiorstw mleczarskich w Polsce.

W dzisiejszej dobie wymagającego konsumenta trzeba wychodzić mu naprzeciw i proponować wszelkie rozwiązania technologiczne, produktowe itp. Robimy to tak jak Pan zauważył skutecznie, wynajdując to, co jeszcze klientowi jest obce lub inaczej podane. Inspiracja zaczęła się od budowy nowego zakładu, w którym mogliśmy zainstalować nowe technologie i maszyny. Marka Milandia stworzona jest dla produktów wysokojakościowych i innowacyjnych. Dzisiaj obejmuje ona nie tylko mleko ESL, ale również śmietany, masła, serki z owocami, kefir, twarogi. Jest również marką „matką” dla marek Milander – serów oraz Milani – deserów. Pod marką Milandia powstają grupy produktowe i taką są produkty z kwasami Omega 3&6.

Czy warto inwestować w budowanie marki, kreowanie jej wizerunku i komunikację z klientem i wreszcie reklamę produktów mleczarskich?

Marka w produktach nabiałowych lub innych jest jednym z najważniejszych elementów, z którymi klient się oswaja. Identyfikuje się z nią, przekazuje jej wartość swoim bliskim. Inwestowanie w markę, mimo, że jest to proces długotrwały i kosztowny, opłaca się. Często firma poprzez markę komunikuje się z klientem. Wyjawia mu pewne wartości, o których nigdy w potoczny sposób by się nie dowiedział. Tu potrzebna jest reklama, która przekazuje informacje o marce oraz kreuje jej wizerunek.

Czy podziela Pan opinię, że na polskim rynku nie ma już miejsca na polskie marki mleczarskie?

Nam się udało stworzyć mocną markę Milandia. Jej siła cały czas rośnie z każdą butelką sprzedanego mleka lub kostką masła. Miejsce na nowe marki cały czas jest. Będą ginęły natomiast marki słabe, przeżyte, niewnoszące nic nowego.

Słyszy się opinie, że sieci handlowe zepchną niebawem firmy mleczarskie do narożnika. Nie będzie miejsca na rozwój ani na innowacje, więc, po co inwestować we własną markę? Jak by Pan to skomentował?

Sieci handlowe oczekują od producentów czegoś nowego. Produkty oznaczone właśnie odpowiednią marką będą szukane przez konsumentów, co wpłynie na ich zapotrzebowanie w sieciach.

Wróćmy do innowacji ze spółdzielni Ostrołęka (SML). Skąd pomysł na wprowadzenie na szeroką arenę kwasów Omega?

Produkty z wartością dodaną zgodnie z trendami światowymi będą coraz częściej kupowane przez konsumentów, chociażby ze względu na nękające nas choroby. W dzisiejszych zabieganych czasach ludzie potrzebują wzmocnienia organizmu, regulacji, wręcz jego podleczenia. Konsument otrzymując smaczny produkt i jednocześnie udoskonalony o tak wspaniałe kwasy Omega 3 będzie po niego sięgał coraz częściej. Musi za niego zapłacić trochę więcej, natomiast już często nie musi iść do apteki i wydawać góry pieniędzy. Produkty prozdrowotne z kwasami Omega 3&6 są jednocześnie urozmaiceniem oferty Spółdzielni jak również każdej półki sklepowej, ponieważ są pakowane w złoto-czarne opakowania. Są pierwszymi i jak na razie jedynymi w swojej kategorii produktami nabiałowymi z kwasami Omega 3&6 pochodzącymi z lnu w Polsce.

Wiele informacji wskazuje na renesans masła kosztem margaryn. Wskazuje się przy tym na liczne zmiany produktowe i kampanie promocyjne masła...

Producenci masła szukają wszelkich rozwiązań, aby zaprezentować klientom swój wyrób w odmienionej postaci. Najłatwiej jest to zrobić stosując specyficzne i jedyne w swojej szacie graficznej opakowanie. Odbiegające znacząco od tradycyjnej szaty masła ekstra ze skopkami. Klient sięgając po kostkę masła, chcąc kupić je o najwyższej jakości musi jej się mocno przyjrzeć. Jeśli raz posmakuje dobrego masła, zapamięta je i będzie po nie wracał. Do tej pory „kupował” tradycyjną szatę graficzną nie wiedząc, co w niej się kryje. Wyższość masła nad margaryną jest oczywista. Powoli edukacja dociera do konsumenta, co powoduje że coraz częściej sięga po masło. Masło nadal jest produktem mało rentownym, co powoduje brak pieniędzy na jego większą reklamę.

Jak Pan ocenia obecną sytuację w handlu masłem? Czy wciąż mamy do czynienia z licznymi fałszerstwami, czy też to zjawisko zostało ukrócone?

Nadal na rynku pojawiają się zafałszowane masła. Natomiast proceder fałszowania występuje na o wiele mniejszą skalę niż dotychczas.

Nacisk handlowców na obniżanie cen nie może się odbywać bez uszczerbku na jakości. Jak głęboki to może być uszczerbek patrząc na ofertę pseudomaseł?

Miejmy nadzieję, że bezpowrotnie minęły czasy, kiedy olej palmowy był sprzedawany jako masło. Pojawienie się produktu w niskiej cenie będzie natomiast sygnałem, że jest to produkt jak to Pan ładnie nazwał „pseudomaślany”.

Dziękuję za rozmowę.
Janusz Górski

Zobacz także