1. Aktualności
  2. Polska

Ostrowia ogłasza upadłość – Polmlek na bocznym torze

Źródło: Tygodnik Ostrołęcki
Autor: Barbara Wiercińska

Sąd chce wydzierżawić mleczarnię Ostrowia (MSM) bliżej nieznanej firmie. Setki osób mogą stracić pracę. Co teraz z nami będzie? Takie pytanie zadawali sobie pracownicy mleczarni tuż przed wtorkowym spotkaniem z syndykiem masy upadłościowej. Spotkanie zorganizowano 29 czerwca, kilka dni po rozstrzygnięciu przez sąd w Ostrołęce przetargu na dzierżawę zakładu, do momentu jego sprzedania. Wygrała go firma nie mająca nic wspólnego z mleczarstwem.

Do tej pory załoga mleczarni liczyła, że zakład w całości (maszyny, urządzenia, budynki, samochody) przejmie firma Polmlek, która zobowiązała się to zrobić w momencie wygrania przetargu na dzierżawę zakładu, a potem jego kupna. Firma ta przejęła dostawców i dzierżawiła zakład od Mazowieckiej Spółdzielni Mleczarskiej Ostrowia. Przez cały czas trwa produkcja.
– Zostaliśmy oszukani przez syndyka – mówili na spotkaniu związkowcy. – Jeszcze kilka dni temu rozmawialiśmy z nim tu, na tej sali, i zapewniał nas, że wszystko jest na dobrej drodze i dla niego najważniejsze jest dobro zakładu. 25 czerwca, na przetargu, o którym nie było informacji w żadnych mediach, okazało się, że głównym kryterium jest kwota, jaką firma jest w stanie zaoferować za miesięczną dzierżawę. Polmlek, przegrał przetarg z kretesem, bo w swojej ofercie zaproponował, iż zatrudni 250 osób, utrzyma produkcję w zakładzie, a miesięcznie zapłaci za dzierżawę 230 tysięcy złotych.
Przetarg wygrała nikomu nieznana firma, która nie ma nic wspólnego z mleczarstwem, a w swoim wpisie do KRS ma m.in. usługi fryzjerskie i kwiaciarskie. Zaproponowała zatrudnienie 30 osób i około 650 tys. zł miesięcznie za dzierżawę.
– Sąd, nie bacząc na konsekwencje społeczne takiej decyzji, wybrał ofertę z największą kwotą dzierżawy, tym samym wysłał nas wszystkich na bezrobocie – mówili rozgoryczeni związkowcy. – A Polmlek chciał tego uniknąć.
W spotkaniu, obok syndyka, mecenasa Janusza Mierzejewskiego, prezesów Polmleku, zarządu i rady nadzorczej mleczarni uczestniczyli również przedstawiciele załogi, poseł Henryk Kowalczyk z PiS, burmistrz Mieczysław Szymalski, starosta Zbigniew Kamiński, radni powiatu.
– Nie jest źle, jest do d… – mówił prezes Polmleku Andrzej Grabowski. – Gorzej już być nie może. Przegraliśmy przetarg i mamy miesiąc na zwinięcie interesu w Ostrowi. Podczas przetargu, który od samego początku był jakiś dziwny, sąd powiedział, że dla niego liczą się tylko finanse, a nie ludzie, i wybrał najkorzystniejszą ofertę.
– Sytuacja pracowników jest bardzo zła, jesteśmy w stanie zatrudnić ich jeszcze na dwa–trzy tygodnie – mówił prezes Grabowski. – Będą kończyć produkcję tego, co zaczęto. Za to sytuacja dostawców mleka jest komfortowa. Jesteśmy w stanie skupić od nich całe mleko, przewozić je swoimi samochodami do Raciąża i jeszcze od lipca podnieść im cenę skupu o około 7 groszy na litrze.
Wszyscy zgromadzeni, łącznie z posłem, byli bardzo zdziwieni, że przetarg nie był nigdzie ogłoszony, a wiedziało o nim tylko kilka zainteresowanych, według syndyka, firm. Byli też zdziwieni, że głównym kryterium przetargowym była cena, jaką firma jest w stanie zapłacić za dzierżawę zakładu. Sądu nie interesowało zupełnie, co dalej będzie z zakładem i z ludźmi tu pracującymi. Po burzliwych rozmowach z syndykiem ustalono, że za dwa dni do sędziego rozstrzygającego przetarg uda się delegacja z mleczarni, ze starostą, burmistrzem i posłem.
Rozmawialiśmy ze starostą tuż po rozmowach w sądzie. Przetargu nie da się już cofnąć, ale firma, która go wygrała, może nie podpisać umowy. Barierą może być wysoka kaucja, którą trzeba będzie wpłacić.
– Wciąż jestem optymistą, bo jest dobra wola ze strony sędziego i syndyka – mówi starosta Zbigniew Kamiński.